keine nagówkos
Komentarze: 0
hmm...minął sobie kolejny dzionek - nie ukrywam całkiem miły, w szkółce zawias i kilka zgłoszonych np - ów, ale warto było zaoszczędzić sobie nerwów. Kilka miłych słów, kilka wybuchów śmiechów, kilka kartkówek.. jak zawsze wszystko się przeplata, ale dzisiaj już umiałam znaleźć troszkę optymizmu i uśmiechnąć się - nawet do swoich niepowodzeń. Szczególnie, że na weekend do krakowa może przyjedzie przyjacióka - to taka poznana na necie - jedyna osoba poznana przez internet z jaką w ogóle otrzymuje kontakt, a ten kontak to mówienie sobie praktycznie wszystkiego. Uwielbiamy się starsznie i po prostu aż mi się same usta składają do uśmiechu jak pomyśle o tym moim jaśniutkim słonku, którym ona jest. W dodatku w piątek idę poznawać nowych ludzi, zostałam zaproszona przez mojego kolegę na piwo, a idziemy z paczką jego znajomych i to całkiem miło - poprzełamuję swoją nieśmiałość, zdobędę znowu troszkę pewności siebie - będzie dobrze:)
A ponieważ jutro mam sprawdzian, o którym dowiedziałam się dzisiaj ze 100stron z książki, do której jeszzce w tym roku nie zajrzałam to chyba wypadałoby się iść pouczyć tak troszkę. i tak wiem, jak to się skończy, ale postwarzam sobie pozory przed samą sobą, żeby nie mieć potem do siebie pretensji. tak jest przecież najłatwiej, udawać przed samym sobą świetną osobę, nie przyjmując do siebie, kim się jest naprwadę. A ja zdaję sobie sprawę, że często to robię, ale jak narazie zdjęcie maski z własnej twarzy jest zbyt kosztowne, a może po prostu tylko jestem takim tchórzem i wolę żyć w zakłamaniu.
Dodaj komentarz